twojeemaus.pl

WYKSZTAŁCENIE (uczelnie i ukończone kierunki studiów):

Uniwersytet Jagielloński, Psychologia kryzysu i interwencji kryzysowej

Uniwersytet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie, Logopedia

Wyższa Szkoła Biznesu i Przedsiębiorczości w Ostrowcu Świętokrzyskim, Neurologopedia

Wyższa Szkoła Biznesu i Przedsiębiorczości w Ostrowcu Świętokrzyskim, Pedagog ze specjalnością
diagnoza i terapia pedagogiczna

Uniwersytet Jagielloński, Filologia polska, specjalność pedagogiczna

DOŚWIADCZENIE ZAWODOWE

Centrum Medyczne Batorego w Nowym Sączu , Al. Batorego 77
Stanowisko: logopeda/ neurologopeda, interwent kryzysowy, pedagog

Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Krynicy Zdroju Filia w Klęczanach
Stanowisko: logopeda /neurologopeda (kontrakt z NFZ)

Niepubliczne Przedszkole Dzieciątka Jezus w Wielogłowach
Stanowisko : logopeda /neurologopeda

Dom Seniora „Pogodne Dni” w Dąbrowej
Stanowisko: neurologopeda

Zespół Szkół Publicznych w Jodłowniku
Stanowisko : nauczyciel języka polskiego, logopeda, terapeuta, instruktor warsztatów teatralnych

Zespół Szkół im. KEN w Tymbarku
Stanowisko: nauczyciel języka polskiego w Liceum Ekonomicznym i Liceum Zawodowym

Historia mojej choroby i....zdrowia

Od 2011 r. choruję na toczeń trzewny układowy (SLE). Gdy zachorowałam, liczne dolegliwości sprawiały, że miałam trudności nawet z samoobsługą. Trudna była też świadomość, że w tej chorobie to już tylko równia pochyła, że kiedyś osoby dotknięte toczniem miały szansę przeżyć maksymalnie 5-10 lat, często na wózku inwalidzkim... Oto moje zdjęcia z początku choroby:

 

Obecnie funkcjonuję jak człowiek niemal zupełnie zdrowy. Intensywnie pracuję i rozwijam się zawodowo. Zdrowie zawdzięczam Bożej Opatrzności, głównie temu, iż dane mi jest odkrywać skuteczność naturalnych metod leczenia. Nie stosuję sterydoteraii, leków immunosupresyjnych ani hormonalnej terapii zastępczej, choć kiedyś usłyszałam, że te farmaceutyki będę zmuszona zażywać do końca życia. Współpracuję z lekarzami medycyny naturalnej. Pomagamy ludziom odyskać zdrowie dzięki zmianie diety, oczyszczaniu, a następnie dożywianiu organizmu.

Moja choroba zaczęła się zaraz po tym, jak w wyniku błędnej diagnozy lekarskiej (nowotwór złośliwy) zostałam poddana operacji usunięcia macicy, jajników i węzłów chłonnych. Otrzymałam wynik badania histopatologicznego z laboratorium w Krakowie z rozpoznaniem: leimyosarcoma uteri (mięsak macicy), zatem myśląc, iż ratuję swoje życie, zdecydowałam się na radykalny zabieg usunięcia wspomnianych narządów w 6 tygodni po porodzie. Mięsak jest nowotworem o wybitnej złośliwości, zatem miałam świadomość, że zostało mi kilka miesięcy życia. O tym, iż była to błędna diagnoza, dowiedziałam się dopiero kilka miesięcy później po weryfikacji wyniku histopatologicznego ( w Centrum Onkologii w Warszawie).

Zaraz po zastosowaniu u mnie kilku serii antybiotyków (stany zapalne związane z operacją, zbiornikami chłonki w pachwinach, silne nawracające zapalenie dróg moczowych, próby likwidacji bakterii helicobacter itp.) oraz sterydoterapii (Medrol) i immunomodulacji (Arechina, Sulfasalazyna, Azathiopryna) zaczęła się rozwijać w mnie kandydoza.

Na początku były to objawy ze strony układu pokarmowego (bóle brzucha, wymioty, krwawienia z przewodu pokarmowego, biegunki) i moczowo- płciowego jak świąd i pieczenie (palenie doprowadzające do zasłabnięć!). Późniejsze objawy to – świąd całego ciała, skóry głowy, okolic nosa, bóle brzucha, głowy, pieczenie gardła, uczucie zatkanego nosa, duszność, ból głowy i zatok czołowych i szczękowych, dudnienie w głowie i uszach, ucisk w okolicach uszu oraz stany depresyjne, płaczliwość, popadanie w irytację, pieczenie i zaczerwienienie skóry twarzy – szczególnie rano, obrzęk twarzy , okresowo wypryski, pieczenie i swędzenie stóp i dłoni.

W związku z kandydozą otarłam się o sepsę...

Początkowo reumatolodzy zdiagnozowali moja chorobę stawów jako RZS seronegatywne, jeden z lekarzy użył dawnej terminologii GPP(gościec przewlekle postępujący w postaci czynnej). Jednak w przypadku schorzeń reumatologicznych nieraz dopiero po kilku miesiącach, a nawet latach można zweryfikować diagnozę.

Jako przyczyny mojego nagłego załamania się stanu zdrowia lekarze podali mi najczęściej zespół czynników : silny stres związany z posiadaniem domniemanego mięsaka, nagły spadek hormonów po usunięciu jajników, spadek odporności organizmu na skutek operacji, utraty znacznej ilości krwi, zażywania kilku serii antybiotyków, później sterydów.

Odporność organizmu spadła też na skutek stresu..., że umieram na nowotwór, że moje dziecko też może zachorować....,że dopiero niedawno poślubiłam cudownego człowieka i Bóg dał nam zdrowe dziecko, chociaż badania prenatalne bardzo źle rokowały (zespół Downa), a tu trzeba umierać. Nigdy więcej już nie oglądać przez okno z naszej sypialni fascynującego tańca wron nad rozłożystym orzechem w październikowe poranki. Jakże było mi żal...

Lekarstwa na toczeń (SLE) zaordynowane przez reumatologów zaczęły wywoływać u mnie przeróżne dolegliwości : Azathiopryna- silne wymioty, Sulfasalazyna - krwawienia z jelit i nie do zniesienia ból żołądka, Arechina – bezsenność i zaburzenia widzenia – tzw. białe plamy przed oczyma.

Leków Metatrexat typowego w chorobach autoimmunologicznych nie zaordynowano mi z racji przeciwwskazań - silnych infekcji bakteryjnych i grzybiczych.

Zażywana przeze mnie dawka sterydów (Medrol 8 mg) już po niespełna trzech miesiącach nie wystarczała do likwidowania objawów chorobowych. Na nowo zaczynałam odczuwać rozrywający ból większości stawów, pojawiały się obrzęki, wylewy podskórne. Po prostu w tak krótkim czasie uodporniłam się na działanie sterydu.

Wtedy miałam już pewność , że w moim przypadku żadne leki chemiczne nie wchodzą w grę, jeśli chodzi o usuwanie objawów tocznia i kandydozy. Wiedziałam, że nie jestem w stanie tolerować żadnego z podawanych mi farmaceutyków ze względu na skutki uboczne. Trudna była dla mnie też świadomość, że te leki jedynie maskują objawy choroby, a nie likwidują jej przyczyn.

Z powodu spadku odporności zaczęłam zapadać na poważne infekcje bakteryjne (głównie w drogach moczowych). Zauważałam wyraźnie, iż zażywane antybiotyki nie przynosiły na stałe poprawy, a dodatkowo nasilały infekcje grzybicze.Muszę dodać, iż kandydoza (grzybica) i tzw. kurzajki (pojawiały mi się głównie na rękach w bardzo dużym nasileniu) to choroby, którymi można się zarazić, a ja przecież opiekowałam się kilkumiesięczną córeczką. Towarzyszący mi z tego powodu ból psychiczny był trudny do opisania, że... nie mogę przytulać, całować dziecka, ryzykowne jest podawanie mu chrupek i owoców gołą ręka do buzi. Pielęgnacja dziecka przez gumowe rękawiczki była dla mnie ogromnie trudna i nie przyczynia się do zaleczenia już istniejących dolegliwości. Do tego ból stawów, niemożność obierania ziemniaków, przekręcania gałki w drzwiach, podnoszenia dziecka...

Wpadłam zatem w błędne koło. Jedynym rozwiązaniem okazało się stosowanie innych niż antybiotyki i sterydy preparatów naturalnych, które mogłyby podnieść odporność organizmu i przez to przyczynić się do zwalczenia infekcji bakteryjnych, grzybiczych oraz łagodzenia stanów zapalnych mięśni i stawów w przebiegu tocznia (SLE).

Przekonałam się też, że muszę stosować restrykcyjną dietę przeciwgrzybiczą oraz unikać wielu produktów, które nasilają stan zapalny stawów. Było to moje głębokie wewnętrzne przekonanie. Zaczęłam wdrażać te naturalne metody krok po kroku. Przez ponad rok nie wzięłam do ust mięsa, stosowałam dietę przeciwgrzybiczą, różnymi metodami oczyszczałam organizm, zażywałam jakże skuteczne suplementy mające na celu poprawę funkcjonowania układu odpornościowego w chorobach z autoagresji. Ostatnią dawkę sterydu wzięłam 23.09. 2012 r. Od tej pory już ich nie potrzebuję...

Te wszystkie metody zamiennie i uzupełniająco stosuję do dziś. Dzięki temu funkcjonuję jak człowiek niemal całkowicie zdrowy . Kiedyś modliłam się o śmierć, bo nie dało się żyć, bo mdlałam z bólu. Dziś cieszę się każdą chwilą, z ogromną pasją wykonuję swoją pracę zawodową, jestem szczęśliwą mamą i żoną. Wielokrotnie wydaje mi się, że sen to strata czasu , gdyż tyle jest fascynujących rzeczy do zrobienia, gdy życie jest frajdą...

Z moimi pacjentami dzielę się nie tylko swoją wiedzą zawodową, ale i w razie potrzeby osobistym doświadczeniem w walce przewlekłymi schorzeniami, wykorzystując naturalne metody przywracania zdrowia. Przeżyłam w życiu poważny kryzys... Mógł mnie przytłoczyć lub stać się szansą na zmianę, na odkrycie czegoś nowego... Dziękuję Bogu, że doświadczyłam na sobie, co to znaczy twórczo przepracować kryzys...

Oferuję poradnictwo psychologiczne w różnych rodzajach kryzysu z wykorzystaniem dietetyki, różnych metod oczyszczania organizmu i odpowiedniej suplementacji (zioła i minerały):

  • zaburzenia nerwicowo- depresyjne, zaburzenia zachowania, ADHD, bezsenność, syndrom chronicznego zmęczenia, kandydoza wielonarządowa, brak apetytu u dzieci, bruksizm(zgrzytanie zębami), obgryzanie paznokci, inne schorzenia psychosomatyczne w przebiegu grzybicy (kandydozy), chorób odpasożytniczych lub/i w wyniku błędów dietetycznych i o nieustalonej etiologii
  • zaburzenia odporności organizmu i dolegliwości psychosomatyczne w wyniku przewlekłego stresu, błędów dietetycznych, dysbakteriozy w przypadku nawracających infekcji dróg oddechowych i moczowych, boreliozy, choroby Lesniowskiego- Crohna, zespołu jelita wrażliwego, otyłości, alergii, astmy, RZS, tocznia, łuszczycy, bielactwa, schorzeń przewodu pokarmowego i wielu, wielu innych

 

Chcesz przekonać się, jak bardzo Twój stan zdrowia zależy od Ciebie?